Harry był bardzo zdenerwowany.
Gdy jeden ze Skrzatów przyszedł go obudzić i powiadomił że dziś mają zjeść całą rodziną w dużej jadalni miał wielką ochotę po prostu zostać w łóżku i nie wychodzić najlepiej do września. Czuł się okropnie głupio za to co stało się wczoraj. Najpierw spanikował jak małe dziecko a później niemal rzucił się na Lucjusza. Wszystkie emocje w nim buzowały, a gdy pomyślał że będzie musiał stawić czoła nie tylko mężczyźnie ale i całej jego rodzinie robiło mu się niemal niedobrze. Ale musiał zejść na dół bo nie chciał być niegrzeczny.
Stał przed dużymi ciemnymi pięknie rzeźbionymi drzwiami i oddychał głęboko.
-Teraz albo nigdy- szepnął sam do siebie i w końcu wszedł do przestronnej jasnej jadalni i popatrzył po zebranych. Najpierw zobaczył jedyną kobietę w towarzystwie, Narcyza uśmiechała się do niego przyjaźnie i łagodnie. Jego przyjaciel machał do niego jak oszalały, wujek tylko kiwnął głową ale gdy na jego twarzy nie było złośliwego grymasu wyglądał bardzo przyjaźnie. I w końcu jego wzrok mimowolnie powędrował na pana domu i spłonął rumieńcem. Mężczyzna zachowałby całkowitą powagę gdyby nie jego oczy były tak bardo ciepłe i pełne miłości że pod chłopakiem ugięły się kolana
-Harry usiądź w końcu- kobieta odezwała się w końcu- Mam dla ciebie niespodziankę
-Dziękuję ale to nie konieczne- usiadł obok Draco mimo że obok jego ojca było wolne miejsce
-Myślę jednak że ta ci się spodoba- Narcyza nie mogła powstrzymać uśmiechu. I w tym momencie otworzyły się drzwi i do pomieszczenia weszło trzech mężczyzn.
Harry siedział z szeroko otwartymi oczami bez ruchu
-Syri- szepnął i rzucił się w stronę ojca chrzestnego który złapał go niemal w locie w ramiona i roześmiał się perliście
-Witaj Bambi- mężczyzna pocałował go w oba policzki po czym postawił go znów na dywanie
-Cześć Harry- obok nich stanął Remus
-Remi- i przytulił też drugiego mężczyznę. Nie zauważyli że dwóch innych mężczyzn porusza się niebezpiecznie
-Wszystko dobrze? Traktują cię odpowiednio? Czemu nic nie mówisz?- Syriusz zasypywał go pytaniami i patrzył chłopcu w oczy
-Może dlatego kochany że nie dajesz mu dojść do słowa- Remus położył rękę na ramieniu kochanka
-Wszystko u mnie bardzo dobrze i czuję się tu wspaniale- uśmiechnął się do obu mężczyzn- Jesteście razem prawda?- Zapytał i zauważył że obaj wymienili nieprzeniknione dla niego spojrzenia
-T..tak- odpowiedział Syriusz i objął stojącego obok mężczyzną- Czy to ci przeszkadza?
-Oczywiście że nie- Harry uśmiechnął się do nich- cieszę się że jesteście szczęśliwi
-Bo wiesz mamy ci coś jeszcze do powiedzenia- Remus sięgnął za siebie i wziął za rękę trzeciego mężczyznę którego chłopak nie poznał- To jest Fenrir Greyback i wiesz....
-Tworzymy związek we trójkę- dokończył wilkołak obejmując obu mniejszych mężczyzn
-I jest wa razem dobrze?- Zapytał chłopak patrząc na nich uważnie
-Jak nigdy- Syriusz i Remus odpowiedzieli jednocześnie uśmiechając się
-To dobrze. Nie mam nic przeciwko- i podszedł do Fenrir'a- Witaj w rodzinie- i przytulił się też do niego, ale postanowił również dyskretnie go obserwować
-Więc zapraszam do stołu- raz jeszcze odezwała się Narcyza i cała czwórka posłuchała ją z ulgą.
Harry siedział na leżaku w ogrodzie i czytał książkę. Bardzo wciągnął się w komediowe powieści mugolskiego pisarza a Draco miał je wszystkie w prywatnej bibliotece. Owszem to co powiedział mu Syriusz było szokując. Bycie w związku z mężczyzną to jedno ale z dwoma to było dla niego jeszcze dziwniejsze. Mimo to widział że i obaj są bardzo szczęśliwi a Fenrir traktuje ich tak wspaniale że przez kilka chwil był nawet zazdrosny a później spojrzał w stronę Lucjusza i przełknął ślinkę po czym poczuł że policzki raz jeszcze mu zapłonęły i nagle stracił apetyt. Na szczęście nikt inny tego nie zauważył.
Po śniadaniu po prostu uciekł i na szczęście nikt go nie szukał. Draco wyszedł do przyjaciół on jakoś nie miał ochoty, wujek zamknął się w swoim gabinecie, Narcyza udała się do Ministerstwa. Nowi przybysze zajęli się sobą ale Harry obiecał że dziś spędzą wieczór razem bo przecież tak dawno się nie widzieli. A Lucjusz on zniknął niemal natychmiast po tym jak dopił kawę.
Ale dzięki temu chłopak odetchnął z ulga, nawet nie wiedział co mu powie jeśli znajdą się kiedyś sam na sam.
Przymknął oczy i odłożył książkę. Ciepłe słońce i lekki wietrzyk sprawiło że poczuł się dość senny i mimo ciekawej historii po prostu usnął.
-Harry kochanie- usłyszał przy uchu głos ukochanego mężczyzny i uśmiechnął się przez sen ale nie otworzył oczu- Skarbie musimy porozmawiać
-Śpię- jęknął i odwrócił się na drugi bok ale leżak zachwiał się niebezpiecznie i Harry upadłby gdyby Lucjusz szybko nie zareagował-Och- roześmiał się gdyby wylądował na klatce piersiowej mężczyzny
-Tak och- uśmiechnął się do chłopca i pogłaskał- ważne że się obudziłeś musimy porozmawiać
-O czym?- Nie chciał ruszać się z miejsca ale musiał gdy poczuł rosnącą erekcję mężczyzny na własnej nodze dlatego usiadł po prostu obok ale wciąż patrzył mu w oczy
-O wczorajszym dniu- wziął go za rękę- Harry powiedz mi prawdę czy ty...
-Lucjuszu podobasz mi się i jesteś wspaniałym mężczyzną myślę że było by nam razem dobrze...
-Jesteś moim księciem i zrobiłbym dla ciebie wszystko mój kochany. Ale mów dalej- uśmiechnął się do chłopca
-Ale ja sam nie wiem czy to jest jakieś uczucie czy po prostu jestem na to za młody i nie chciałbym cię skrzywdzić jeśli zmienię zdanie za tydzień. Bo w moim wieku przecież tak jest
-Kochany mój- Lucjusz wziął go w ramiona i przytulił mocno- To ty dyktujesz warunki jeśli zmienisz zdanie... odsunę się ale nie bez walki- serce bolało go że to mówi ale nic innego nie mógłby zrobić
-Dziękuję ci- uśmiechnął się Harry i oczywiście spłonął rumieńcem. Jego bladość czasem bardzo go denerwowała
-Ten pocałunek- sam pocałował go w szyję- taki wspaniały. Myślałem o nim całą noc i pod prysznicem
-Lu przestań!- Odsunął się od mężczyzny- Dam ci szansę... ale nie naciskaj na nic bo ja nie wiem...
-Ci... kochanie moje ze wszystkim sobie poradzimy- wyciągnął do niego rękę szczęśliwy jak jeszcze nigdy ale to Harry był inicjatorem pocałunku. Najpierw łagodny i delikatny a później wsunął język do ciepłych chętnych ust mężczyzny.
Lucjusz również zaczął całować go coraz zachłanniej coraz mocniej
-Co się tu do cholery dzieje?!!- Usłyszeli nagle głos Syriusza tuż obok nich i odskoczyli od siebie
-Syri to nie...- zaczął Harry wstając ale mężczyzna nie słuchał go tylko celował różdżką w jasnowłosego mężczyznę
-Daj mi jedne powód żebym cię nie zabił- warknął wściekły
-Black spokojnie odsuń to a wszystko ci wyjaśnię- Lucjusz wstał
-Harry wracaj do domu- Syriusz spojrzał kątem oka na chłopca
-Idź wszystko dobrze- ukochany uśmiechnął się do niego uspokajająco i Harry odszedł ale nie do domu zaszył się tylko za drzewem bo bał się że któremuś może stać się krzywda, a tego nie chciał bo przecież oni obaj są dla niego bardzo ważni. A zapowiadała się poważna walka
Zacznę od tego, że wyłapałam znaczniej mniej błędów niż zazwyczaj. Dzięki temu czyta się dużo lepiej :) Jeszcze tylko interpunkcja i będzie cacy!
OdpowiedzUsuńLucjusz wydaje mi się ciągle napalony. Można by troszkę przystopować z niektórymi jego reakcjami, a zamiast tego dać więcej rozpieszczania Harrego i może Draco też się załapie (to w końcu jego syn).
Jestem ciekawa rozmowy Lucjusza z Syriuszem. Przydałby się tu Remus żeby ostudzić zapał tego drugiego ;)
Weny!
gnose
Co też Syri chce zrobić Lu???
OdpowiedzUsuńTak nie można!!!
Ajć,,, Black się dowiedział,.. Syri spokojnie! Harry was zaakceptował, to wy zaakceptujcie jego wybór!
OdpowiedzUsuńHarry broń Lucjusza xD
Twoja Maru ;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, a tak się obawiali a Harry z łatwością zaakceptował ten związek, ocho jaka reakcja u Syriusza...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka