wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 10

Harry był bardzo zdenerwowany.
Gdy jeden ze Skrzatów przyszedł go obudzić i powiadomił że dziś mają zjeść całą rodziną w dużej jadalni miał wielką ochotę po prostu zostać w łóżku i nie wychodzić najlepiej do września. Czuł się okropnie głupio za to co stało się wczoraj. Najpierw spanikował jak małe dziecko a później niemal rzucił się na Lucjusza. Wszystkie emocje w nim buzowały, a gdy pomyślał że będzie musiał stawić czoła nie tylko  mężczyźnie ale i całej jego rodzinie robiło mu się niemal niedobrze. Ale musiał zejść na dół bo nie chciał być niegrzeczny.

Stał przed dużymi ciemnymi pięknie rzeźbionymi drzwiami i oddychał głęboko.
-Teraz albo nigdy- szepnął sam do siebie i w końcu wszedł do przestronnej jasnej jadalni i popatrzył po zebranych. Najpierw zobaczył jedyną kobietę w towarzystwie, Narcyza uśmiechała się do niego przyjaźnie i łagodnie. Jego przyjaciel machał do niego jak oszalały, wujek tylko kiwnął głową ale gdy na jego twarzy nie było złośliwego grymasu wyglądał bardzo przyjaźnie. I w końcu jego wzrok mimowolnie powędrował na pana domu i spłonął rumieńcem. Mężczyzna zachowałby całkowitą powagę gdyby nie jego oczy były tak bardo ciepłe i pełne miłości że pod chłopakiem ugięły się kolana
-Harry usiądź w końcu-  kobieta odezwała się w końcu- Mam dla ciebie niespodziankę
-Dziękuję ale to nie konieczne- usiadł obok Draco mimo że obok jego ojca było wolne miejsce
-Myślę jednak że ta ci się spodoba- Narcyza nie mogła powstrzymać uśmiechu. I w tym momencie otworzyły się drzwi i do pomieszczenia weszło trzech mężczyzn.
Harry siedział z szeroko otwartymi oczami bez ruchu
-Syri- szepnął i rzucił się w stronę ojca chrzestnego który złapał go niemal w locie w ramiona i roześmiał się perliście
-Witaj Bambi- mężczyzna pocałował go w oba policzki po czym postawił go znów na dywanie
-Cześć Harry- obok nich stanął Remus
-Remi- i przytulił też drugiego mężczyznę. Nie zauważyli że dwóch innych mężczyzn porusza się niebezpiecznie
-Wszystko dobrze? Traktują cię odpowiednio? Czemu nic nie mówisz?- Syriusz zasypywał go pytaniami i patrzył chłopcu w oczy
-Może dlatego kochany że nie dajesz mu dojść do słowa- Remus położył rękę na ramieniu kochanka
-Wszystko u mnie bardzo dobrze i czuję się tu wspaniale- uśmiechnął się do obu mężczyzn- Jesteście razem prawda?- Zapytał i zauważył że  obaj  wymienili nieprzeniknione dla niego spojrzenia
-T..tak- odpowiedział Syriusz i objął stojącego obok mężczyzną- Czy to ci przeszkadza?
-Oczywiście że nie- Harry uśmiechnął się do nich- cieszę się że jesteście szczęśliwi
-Bo wiesz mamy ci coś jeszcze do powiedzenia- Remus sięgnął za siebie i wziął za rękę trzeciego mężczyznę którego chłopak nie poznał- To jest Fenrir Greyback i wiesz....
-Tworzymy związek we trójkę- dokończył wilkołak obejmując obu mniejszych mężczyzn
-I jest wa razem dobrze?- Zapytał chłopak patrząc na nich uważnie
-Jak nigdy- Syriusz i Remus odpowiedzieli jednocześnie uśmiechając się
-To dobrze. Nie mam nic przeciwko- i podszedł do Fenrir'a- Witaj w rodzinie- i przytulił się też do niego, ale postanowił również dyskretnie go obserwować
-Więc zapraszam do stołu- raz jeszcze odezwała się Narcyza i cała czwórka posłuchała ją z ulgą.

Harry siedział na leżaku w ogrodzie i czytał książkę. Bardzo wciągnął się w komediowe powieści mugolskiego pisarza a Draco miał je wszystkie w prywatnej bibliotece. Owszem to co powiedział mu Syriusz było szokując. Bycie w związku z mężczyzną to jedno ale z dwoma to było dla niego jeszcze dziwniejsze. Mimo to widział że i obaj są bardzo szczęśliwi a Fenrir traktuje ich tak wspaniale że przez kilka chwil był nawet zazdrosny a później spojrzał w stronę Lucjusza i przełknął ślinkę po czym poczuł że policzki raz jeszcze mu zapłonęły i nagle stracił apetyt. Na szczęście nikt inny tego nie zauważył.
Po śniadaniu po prostu uciekł i na szczęście nikt go nie szukał. Draco wyszedł do przyjaciół on jakoś nie miał ochoty, wujek zamknął się w swoim gabinecie, Narcyza udała się do Ministerstwa. Nowi przybysze zajęli się sobą ale Harry obiecał że dziś spędzą wieczór razem bo przecież tak dawno się nie widzieli. A Lucjusz on zniknął niemal natychmiast po tym jak dopił kawę.
Ale dzięki temu chłopak odetchnął z ulga, nawet nie wiedział co mu powie jeśli znajdą się kiedyś sam na sam.
Przymknął oczy i odłożył książkę. Ciepłe słońce i lekki wietrzyk sprawiło że poczuł się dość senny i mimo ciekawej historii po prostu usnął.

-Harry kochanie- usłyszał przy uchu głos ukochanego mężczyzny i uśmiechnął się przez sen ale nie otworzył oczu- Skarbie musimy porozmawiać
-Śpię- jęknął i odwrócił się na drugi bok ale leżak zachwiał się niebezpiecznie i Harry upadłby gdyby Lucjusz szybko nie zareagował-Och- roześmiał się gdyby wylądował na klatce piersiowej mężczyzny
-Tak och- uśmiechnął się do chłopca i pogłaskał- ważne że się obudziłeś musimy porozmawiać
-O czym?- Nie chciał ruszać się z miejsca ale musiał gdy poczuł rosnącą erekcję mężczyzny na własnej nodze dlatego usiadł po prostu obok ale wciąż patrzył mu w oczy
-O wczorajszym dniu- wziął go za rękę- Harry powiedz mi prawdę czy ty...
-Lucjuszu podobasz mi się i jesteś wspaniałym mężczyzną myślę że było by nam razem dobrze...
-Jesteś moim księciem i zrobiłbym dla ciebie wszystko mój kochany. Ale mów dalej- uśmiechnął się do chłopca
-Ale ja sam nie wiem czy to jest jakieś uczucie czy po prostu jestem na to za młody i nie chciałbym cię skrzywdzić jeśli zmienię zdanie za tydzień. Bo w moim wieku przecież tak jest
-Kochany mój- Lucjusz wziął go w ramiona i przytulił mocno- To ty dyktujesz warunki jeśli zmienisz zdanie... odsunę się ale nie bez walki- serce bolało go że to mówi  ale nic innego nie mógłby zrobić
-Dziękuję ci- uśmiechnął się Harry i oczywiście spłonął rumieńcem. Jego bladość czasem bardzo go denerwowała
-Ten pocałunek- sam pocałował go w szyję- taki wspaniały. Myślałem o nim całą noc i pod prysznicem
-Lu przestań!- Odsunął się od mężczyzny- Dam ci szansę... ale  nie naciskaj na nic bo ja nie wiem...
-Ci... kochanie moje ze wszystkim sobie poradzimy- wyciągnął do niego rękę szczęśliwy jak jeszcze nigdy ale to Harry był inicjatorem pocałunku. Najpierw łagodny i delikatny a później wsunął język do ciepłych chętnych ust mężczyzny.
Lucjusz również zaczął całować go coraz zachłanniej coraz mocniej
-Co się tu do cholery dzieje?!!- Usłyszeli nagle głos Syriusza tuż obok nich i odskoczyli od siebie
-Syri to nie...- zaczął Harry wstając ale mężczyzna nie słuchał go tylko celował różdżką w jasnowłosego mężczyznę
-Daj mi jedne powód żebym cię nie zabił- warknął wściekły
-Black spokojnie odsuń to a wszystko ci wyjaśnię- Lucjusz wstał
-Harry wracaj do domu- Syriusz spojrzał kątem oka na chłopca
-Idź wszystko dobrze- ukochany uśmiechnął się do niego uspokajająco i Harry odszedł ale nie do domu zaszył się tylko za drzewem bo bał się że któremuś może stać się krzywda, a tego nie chciał bo przecież oni obaj są dla niego bardzo ważni. A zapowiadała się poważna walka

4 komentarze:

  1. Zacznę od tego, że wyłapałam znaczniej mniej błędów niż zazwyczaj. Dzięki temu czyta się dużo lepiej :) Jeszcze tylko interpunkcja i będzie cacy!
    Lucjusz wydaje mi się ciągle napalony. Można by troszkę przystopować z niektórymi jego reakcjami, a zamiast tego dać więcej rozpieszczania Harrego i może Draco też się załapie (to w końcu jego syn).
    Jestem ciekawa rozmowy Lucjusza z Syriuszem. Przydałby się tu Remus żeby ostudzić zapał tego drugiego ;)
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  2. Co też Syri chce zrobić Lu???
    Tak nie można!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajć,,, Black się dowiedział,.. Syri spokojnie! Harry was zaakceptował, to wy zaakceptujcie jego wybór!
    Harry broń Lucjusza xD
    Twoja Maru ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, a tak się obawiali a Harry z łatwością zaakceptował ten związek, ocho jaka reakcja u Syriusza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka 

    OdpowiedzUsuń