piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 9*

Syriusz był bardzo wdzięczny kuzynce.  Chyba jeszcze jak nigdy w życiu.
Gdy on i jego ukochani dotarli do posiadłości Malfoy'ów była już ciemna noc i nie do końca wiedział czy powinien nawet próbować dostać się do środka.
Na szczęście to ona wyszła do nich z tym swoim wspaniałym łagodnym uśmiechem który sprawiał że wyglądała na 20 lat.
Bardzo uprzejmie przywitała się z Remusem oraz z Fenrirem nie mrugając nawet gdy ten wyłonił się z ciemności ukazując jak potężnie jest zbudowany.
Cicho wprowadziła ich do jednej z gościnnych sypialni tłumacząc mu cierpliwie że Harry jest bezpieczny i śpi teraz spokojnie w swoim pokoju oraz że jest mu tu dobrze bo wszyscy o niego dbają.

On jednak miał duże problemy z zaśnięciem obwiniał się o to że chrześniak musiał szukać pomocy u obcych ludzi a nie u niego. Przecież to on powinien być za chłopca odpowiedzialny. Wiedział oczywiście że Severus jest jego wujkiem ale wątpił by mieli nawet poprawne relacje.
Siedział na fotelu obok okna i przyglądał się wtulonym w siebie wilkołakom. Na wspomnienie tego co czuł gdy dowiedział się że jego Remus sypia z kimś innym aż się wzdrygał ale gdy po raz pierwszy poczuł na sobie ręce Fenrir'a pamiętał jak drżał z rozkoszy a  gdy usta dawnego kochanka w tym samym czasie zetknęły się z jego ustami miał przed oczami siebie mdlejącego z rozkoszy.
-Szczeniaczku co się dzieje?- Starszy mężczyzna stanął przed nim po czym kucnął i ciepły oddech otulił jego twarz
-Tak tylko myślę- spojrzał na ukochanego- o Harrym. O nas. Czy nas zaakceptuje....- nie powiedział nic więcej bo Fenrie pocałował go czule i przytulił do gorącej klaki piersiowej
-Chodź do łóżka kochany- nawet gdyby Syriusz zamierzał zaprotestować nie mógłby bo wilkołak wziął go na ręce. Remus już czekał i objął go od tyłu całując w ramiona, plecy, kark.
Fenrir całował jego twarz, szyje, błądził rękami po jego klatce piersiowej.  Syriusz jęknął przeciągle gdy palec Remusa wsunął się w jego ciasny otwór a silna dłoń Fenrira zaczęła powoli pieścić jego powiększającą się erekcję.
Teraz nie myślał już o niczym innym tylko o swojej przyjemności. Najgorsze było to że dwa ukochane ciała zamknęły go w tak ciasnym uścisku że nie był w stanie prawie się poruszyć. A już nie mógł się doczekać aż któryś penis wtargnie w jego ciało.
-Proszę- jęknął gdy Remus wsunął w niego trzy palce i zahaczył o to słodkie miejsce w środku
-Już śliczny- odpowiedział mu Fenrir raz jeszcze atakując jego usta. Nagle bez żadnego ostrzeżenia leżał twarzą do Remusa który z łagodnym uśmiechem sięgnął do jego penisa. A ogromny członek drugiego kochanka delikatnie rozpychał mięśnie w jego ciasnej dziurce. Poczuł również ciepłe usta na swoim członku. Był w pełni świadomy że nie wytrzyma tak długo dlatego też starał się nie poruszać. Nie było to łatwe. Obj tak bardzo go rozpalali
-Mój śliczny szczeniaczek- Fenrir szepnął mu do ucha i przygryzł jego płatek- Chcę cię usłyszeć kochany- i nie spełnił jego prośbę. Był coraz głośniejszy. Starszy wilkołak uśmiechnął się lekko gdy Syriusz krzyknął po tym jak Remus zaczął lizać jego jądra. Uwielbiał to.
-Nie...nie wytrzymam- udało mu się wyjąkać
-Jeszcze chwilkę kochanie- i zaczął poruszać się coraz szybciej, jednocześnie jego ręka powędrowała do członka młodszego wilkołaka. Zamruczał wokół członka Syriusza czym sprawił mu jeszcze większą przyjemność. Fenrir raz po raz uderzał w jego prostatę przytrzymując jednocześnie jego biodro. Był niemal pewny że zostanie śliczny siniak.
-Teraz szczeniaczki- zarządził najstarszy mężczyzna i pokój wypełnił się krzykiem trzech mężczyzn- Teraz lepiej kochany?- Zapytał mężczyzna gdy złapał już oddech
-Dziękuję- Syriusz pocałował go w policzek- wam obu- dał całusa również Remusowi
-Nie ma za co- uśmiechnął się młodszy mężczyzna- wiesz że obaj zrobimy wszystko żeby było ci dobrze....
-Remu już dość- przerwał mu Fenrir- jesteśmy razem i jutro rano spotkacie Harrego. Śpij już- pogłaskał go
-Sen jest dobry- uśmiechnął się błogo Syriusz- na prawdę tego potrzebowałem
-Wiem kochany- starszy mężczyzna przysunął ich obu do siebie i okrył kocem- Jutro będzie nowy  dzień a ja sprawię że wszystko będzie dobrze- pocałował ich obu i z zadowoleniem zobaczył że obaj zamykają oczy.
Fenrir był zawzięty. Musiał sprawić żeby im było dobrze bo nie może ich stracić.  Gdyby tak było świat czarodziei zadrżałby w posagach jeszcze bardziej gdy Voldemort był  u władzy. Dlatego miał również nadzieje że chłopak zaakceptuje ich związek i zbliży się do Syriusza tak jak chciałby tego jego ukochany, wiedział jak bardzo mu na tym zależy.
I Remus myślał podobnie już raz stracił Syriego i teraz nie dopuści do tego. Owszem kochał Fenrira ale obaj poczuli  się całością dopiero gdy znów spotkał dawnego kochanka. Widać to było im przeznaczone. Uśmiechnął się i usnął zadowolony.
Syriusz na jakiś czas się uspokoił i przyznał im rację. Wszystko okaże się jutro a Harry bardzo go kochał i musiał mieć wiarę że wszystko się ułoży. A kto wie może i będzie chciał odejść stąd razem z nimi chociaż na jakiś czas.

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 8

Severus w miarę opowieści  Harrego miał coraz większą ochotę trzasnąć swojego najlepszego przyjaciela tak żeby zapamiętał do końca życia.
Nie miał wprawdzie wprawy w nastoletnich emocjach ale nawet on z tak małym doświadczeniem mógł zobaczyć że chłopak jest przerażony ale nie z powodów o jakie mógł posądzić go Lucjusz. Mężczyzna mu się podobał ale  bał się tego i miał ku temu pełne prawo.
Westchnął głośno i odstawił kubek.
-Harry, to co czujesz albo to co ci się wydaje to nic złego...to nawet całkiem naturalne w twoim wieku- uśmiechnął się do niego
-Ale... - zaczął niepewnie
-Nie mówię że masz mu pozwolić na wszystko ale znam Lucjusza niemal całe moje życie i wiem że od lat jest tobą zauroczony...
-Wujku on ma żonę.. znaczy wiem że to tylko na pokaz ale ja nie chcę z nikim takiego związku nie chcę się ukrywać- podniósł wzrok na mężczyznę który miał teraz dość niewyraźną minę- przepraszam
-Rozumiem- uśmiechnął się do niego- i miałem takie same obawy ale miłość nie wybiera. Jesteś jeszcze taki młody....i jeśli nie jesteś pewny masz do tego pełne prawo
-A nie denerwuje cię to że Lucjusz jest starszy nawet od ciebie? Znaczy nie wiem gdzie jest Remus ani Syriusz i teraz ty jesteś moją rodziną taką która jest blisko
-Jeśli kiedyś ty i Lucjusz będziecie razem wiem ze cie nie skrzywdzi ale jak mówię jesteś jeszcze młody, za młody na tak poważny związek ale jeśli to jako twój wujek nie mam żadnych obiekcji
-Tego jest za dużo- westchnął
-Masz tyle czasu ile tylko zechcesz. Muszę już iść. Eliksiry nie czekają- wstał i był już przy drzwiach gdy poczuł że małe ręce obejmujące go w pasie i ciało za sobą. Zesztywniał. Jedyne dziecko które się kiedykolwiek do niego przytulało to Draco ale było to wiele lat temu. A on i Harry nie byli jeszcze na tym etapie. Nie myślał nawet że kiedyś będą.
-Dziękuję. Mogę pomóc?- Zapytał stając nagle przed mężczyzną
-Jeśli chcesz- wyszli razem z pokoju  i obaj poczuli się że bardzo się do siebie zbliżyli i ich relacja poprawia i umacnia się z dnia na dzień.

Lucjusz wpadał w coraz większą panikę. Zepsuł cokolwiek mógł kiedyś mieć z Harrym i to przez swoją głupotę.  A teraz jeszcze nie mógł go nigdzie znaleźć a pytał wszystkie skrzaty i portrety.
Nawrzeszczał nawet na Narcyzę i wiedział że syn jest na niego za to wściekły. Nie mógł jednak się uspokoić, denerwował się i martwił. Musiał zobaczyć ukochanego i to jak najszybciej. Musiał mu wszystko wytłumaczyć, naprawić jeśli jeszcze jest co. I nie mógł pozwolić żeby chłopiec się go bał, tego by nie zniósł.
Nogi w końcu same zaniosły go do pracowni przyjaciela.
Jeśli ktokolwiek może mu pomóc to właśnie Severus nawet jeśli na niego nawrzeszczy czy nawet pobije za to że mógłby zrobić jakąkolwiek krzywdę bratankowi.

Już miał otwierać drzwi gdy usłyszał zza nich beztroski śmiech ukochanego. Zacisnął pięści. On się martwi traci zmysły a Harry dobrze się bawi z wujkiem.
W końcu wszedł do środka i od progu nie mógł powstrzymać uśmiechu. Było mu tylko przykro że nie on sprawił że ukochany tak się uśmiecha
-No jesteś- Severus spojrzał na przyjaciela i mężczyzna z ulgą stwierdził że nie jest zły
-Właściwie to szukałem Harrego- nie spojrzał na chłopca.
Ten jednak zatrzymał się w bez ruchu i obserwował obu z napięciem
-Przepraszam że cię martwiłem- odezwał się w końcu i podszedł do Lucjusza
-To ja bardzo przepraszam za to co się stało- nie mógł się powstrzymać żeby go nie dotknąć wyciągnął rękę i pogłaskał go i byłoby w tym sama niewinność gdyby nie wzrok mężczyzny i rumieniec chłopaka.
Severus w końcu musiał odchrząknąć a oni niemal odskoczyli do siebie.
-Chyba powinniście porozmawiać na osobności - uśmiechnął się w ich stronę
-Tak chyba masz racje- Lucjusz już wychodził, bardzo powoli mając nadzieje że Harry podąży za nim i tak się właśnie stało.

-Harry....- zaczął mężczyzna
-Daj mi mówić- uśmiechnął się do niego- Podobasz mi się, ale boję się tego. Nie dla tego że jesteś mężczyzna ale dlatego że jesteś w związku tak jakby że jesteś dużo starszy i że ja sam nie mam w niczym doświadczenia nie chodzi mi tylko o sex czy coś  takiego.....
-Kochanie spokojnie- nakrył jego usta palcem
-Wszystko co i czy będzie zależy od ciebie. Nie zamierzam zaprzeczać że kocham cię od dawna ale nie będę niczego robić zdaję sobie sprawę że ta sytuacja jest zła ale ja i Narcyza jeszcze nie możemy się rozstać ale zrobimy to gdy tylko będzie możliwe- uśmiechnął się
-Muszę to wszystko przemyśleć.... daj mi czas...- odsuwał się od mężczyzny nie zwracając uwagi na jego zawiedziony wzrok
-Jeśli się nie zgodzisz jeśli uznasz że nie jestem dla ciebie dobry to nie zmieni tego że możesz tu mieszkać- Lucjusz musiał mu to powiedzieć, nie miał zamiaru go szantażować ani zmuszać. Mimo że tak bardzo go pragnął nie tylko pięknego ciała ale i osobowości.
Widział jednak że Harry nic nie powiedział  i tylko odwrócił się i zaczął iść i Lucjusz miał ochotę zapłakać gdy nagle ukochane ciałko przylgnęło do niego ręce oplotły się wokół szyi a nogi wokół talii. To jednak nie było najlepsze bo nagle ciepłe usta nieśmiało delikatnie i niewprawnie zaczęły całować jego.
Zanim otrząsnął się z szoku Harry niemal oderwał się od niego zażenowany i bardzo smutny gdy i on w końcu zareagował. Przytulił go do siebie i pocałował może nie tak namiętnie jakby chciał ale wiedział że zrobiło to ogromne wrażenie na chłopcu.
W końcu odsunął ukochanego i postawił na ziemi ale nie wypuszczał go z objęć. Harry miał przymknięte oczy, zarumienione policzki i spuchnięte usta
-I jak pierwszy pocałunek?- Zapytał czule obejmując go
-Idealny- uniósł wzrok i nie mógł się przestać uśmiechać - Dziękuję - wyplątał się z jego objęć i odszedł nie odwracając się za siebie.
Lucjusz stał na środku holu całkiem zaskoczony. Pocałunek był wspaniały i chciał jeszcze. Już teraz wiedział że nie będzie miał tego dość, miał tylko nadzieje że w końcu będzie miał go dla siebie i tak jak będzie chciał.
Gdy ukochany zniknął za rogiem nagle zaczął się śmiać.
Zdał sobie sprawę że Harry właśnie sobie perfidnie z nim pograł. I to była wspaniała gra która dała mu nadzieje a nawet coś więcej.  Wspomnienie i wiedzę jak będzie wyglądało jego życie gdy w końcu uwiedzie chłopca a teraz musi się o to starać bardziej i szybciej bo nie pozwoli by ktoś inny całował te piękne słodkie usta i obejmował to wspaniałe ciało.
Teraz on sobie zagra z chłopcem ale wygrają oboje o to już osobiście zadba.

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 7

Harry był bardzo smuty z powodu tego co się stało.
Nie chciał żeby Lucjusz był na niego zły a wiedział że mężczyzna jest wściekły. Owszem nie była to tylko jego wina ale Draco był jego synem i był traktowany inaczej.
Dlatego właśnie zaraz po przebudzeniu i gdy w jakimś stopniu postanowił przeprosić gospodarza. Na prawdę nie chciał żeby mężczyzna wyrzucił go z domu, mimo że był tu bardzo krótko chciał i zrobił wszystko żeby tu zostać.

Musiał poprosić o pomoc kilka portretów żeby znów się nie zgubić i po kilku minutach znalazł się przed drzwiami sypialni Lucjusza. Nagle przypomniał sobie wydarzenia poprzedniej nocy i jak dobrze czuł się w ramionach mężczyzny, jak wspaniale czuć było jego oddech jego usta na swojej szyi. Aż zadrżał. Zamknął oczy i w końcu postanowił zapukać
-Wejdź- odezwała się jakaś kobieta na najbliższym portrecie
-Nie krepuj się nie będzie miał nic przeciwko- zawtórował jej mężczyzna obok. Harry już miał dość wścibskich obrazów więc nacisnął klamkę i stanął jak wryty. Zrobiło mu się gorąco i zimno jednocześnie.
Był już w pokoju mężczyzny i wiedział że ogromne łoże znajduje się naprzeciwko drzwi i owszem widział już Lucjusza niemal nagiego  ale teraz gdy śpi bez żadnego okrycia. Widział całe jego ciało, nawet te najbardziej prywatne części nagle zapragnął znaleźć się obok niego, najlepiej wtulić się w niego i czekać aż Lucjusz obudzi się i zacznie go pieścić i całować.
Potrząsnął głową i zacisnął oczy żeby uspokoić głupie myśli i w końcu na chwiejnych nogach podszedł do łóżka, w umyśle niemal krzyczał na samego siebie że igra z ogniem. Nawet chciał się zatrzymać ale ciekawość i chęć była większa niż zdrowy rozsądek.

-Lucjuszu- szepnął pochylając się nad mężczyzną
-Śpij kochanie- szepnął nie otwierając oczu- jest jeszcze wcześnie- Harry zamarł na kilka sekund zmieszany i zdziwiony
-Panie Malfoy....
-A to tak się bawimy- Lucjusz uśmiechnął się i złapał go za nadgarstek po czym pociągnął go na łóżko- Miałem ciężką noc kochanie w tym klubie taki piękny taki sexowny, kuszący- pocałował go w szyję, w policzek
-Lucjuszu otwórz oczy... proszę- tym razem jęknął żałośnie i zastygł w bezruchu gdy mężczyzna zaczął się o niego ocierać
-Co tylko zechcesz- raz jeszcze się uśmiechnął i w końcu się obudził. Do tej pory był przekonany że to tylko bardzo realistyczny sen. Taki jak miał wiele wiele razy. Jednak gdy spojrzał w zielone zaskoczone oczy ukochanego nagle zerwał się z łóżka
-Harry...- przełknął ślinkę- Co tiu robisz?- Zapytał
-Przyszedłem cię przeprosić... za to wczoraj nie chciałem żebyś był zły chcę tu zostać- spuścił wzrok i postanowił w duchu że nigdy już nie zbliży się do tej sypialni. Są z tego same kłopoty i dziwne myśli. Bardzo niepokojące i niewłaściwe. To był ojciec jego przyjaciela, mężczyzną który nigdy by się nim nie zainteresował. A jednak to co właśnie się stało.
-Nie wyrzucę cię stąd nigdy- usiadł na łóżku. Wiedział że jest nagi ale teraz nie miało to dla niego znaczenia- Harry wiesz co się teraz stało?
-Spałeś i myślałeś że jestem....- nie mógł dokończyć bo nie do końca wiedział co powinien powiedzieć to nie była jego sprawa
-Spójrz na mnie- mężczyzna w tym czasie zdążył już nałożyć coś na siebie- Śniłem o tobie... Harry ja wiem że...
-Muszę  iść. Muszę...-chłopak uciekł z sypialni zanim Lucjusz zdążył się poruszyć.
Mężczyzna westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Było na to stanowczo za wcześnie a teraz jeszcze go spłoszył i to na własne życzenie.

Trzy splecione ze sobą ciała. Ciche jęki, dźwięk pocałunków.
-Tak bardzo tęskniłem- jęknął brązowowłosy mężczyzna wtulając się w ogromne ciało jednego z kochanków
-W końcu razem- uśmiechnął się czarnowłosy całując go czule
-Tak moi kochani a teraz już cii...- ten największy na którym leżeli miał zamknięte oczy i głaskał ich obu po plecach powoli pieszcząc ich ciała i on był szczęśliwy że po wielu latach są razem. Niemal złączeni na wieki.
Nie dane im było jednak nacieszyć się swoją bliskością bo przez otwarte okno wleciała właśnie sowa i usiadł na ramieniu Remusa
-Weź tego ptaka- warknął cicho Fenrir i usiadł z jękiem. Syriusz roześmiał się głośno
-Tego się nie spodziewałem
-Cii szczeniaczku- pocałował go i przytulił- Coś ważnego?- Zapytał Remusa który czytał z coraz bardziej zaniepokojoną miną
-Harry jest u Malfoy'ów. Podobno nie było bezpiecznie u jego rodziny- odłożył list i spojrzał na ukochanych. Syriusz był zaskoczony i trochę zły
-Mugole czy coś mu zrobili?- Zapytał
-Wiem tylko że jest bezpieczny i tam zostanie. Narcyza zaprasza nas do siebie. Tam pewnie wszystkiego się dowiemy
-Dlatego moi kochani wracamy do Anglii- Greyback nie był zadowolony z tej perspektywy. Dopiero ich odnalazł ale wiedział że jeśli nie pozwoli im wracać będą niespokojni i nieszczęśliwi a tego nie chciał
-Na prawdę?- Obaj spojrzeli na niego z wdzięcznością i miłością
-Dla was wszystko- uśmiechnął się i pocałował ich obu- ale jutro moje szczeniaczki. Teraz już proszę zamknąć oczy i spać
-Tak kochany- Remus i Syriusz pocałowali się jeszcze delikatnie i wrócili do poprzedniej pozycji.
Syriusz był zaskoczony i zdenerwowany. Kochał Harrego i bardzo za nim tęsknił. Wiedział że w domu kuzynki nic mu się nie stanie. Tylko co spowodowało że tak się stało.
-Kochanie wszystko będzie dobrze- Fenrir przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło- a teraz odpocznij już
-Staram się ale Harry...
-Jest bezpieczny- przerwał mu- wiesz o tym. A dla mnie ważne jest żebyś ty był szczęśliwy
-Jestem- uśmiechnął się do niego i w końcu zamknął oczy.

Harry po ucieczce z sypialni Lucjusza ukrył się w jakimś ciemnym pokoju w którym chyba od lat nikt nie był. Miał nadzieje że będzie mógł zostać tu i przemyśleć to co się stało. Bo to wszystko działo się za szybko, był zaskoczony, zmieszany. Ale i też trochę szczęśliwy. W  jakimś stopniu, mężczyzna mu się podobał i okazywał się też być wspaniałym człowiekiem
-Harry?- W drzwiach stał Severus
-Wujku- to słowo nigdy nie kojarzyło mu się z niczym dobrym ale on i profesor doszli do porozumienie i stawali się sobie bliscy
-Wszystko dobrze?- Zapytał zaniepokojony ale i szczęśliwy. Nikt nigdy nie nazwał go wujkiem to dawało mu poczucie rodziny którą miał nadzieje kiedyś założyć.
-Sam nie wiem.... możemy porozmawiać?
-Zawsze- wyczarował stolik na którym stały dwa kubki z kakao. Obaj je uwielbiali w każdej postaci.- Co się trapi?

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 6

Harry oglądał nowe ciuchy i rumienił się coraz bardziej.
Narcyza chyba przesadziła. Między nowymi szatami szkolnymi i całkiem ładnymi swetrami i koszulkami zaplątało się kilka skórzanych obcisłych spodni i bardzo obcisłych czy też prześwitujących koszulek których nigdy by nie założył. Nie bez ciągłego rumienienia się.

-Nieźle- odezwał się Draco który bez pukania wszedł do jego sypialni- Widać mama ma niezły gust
-Przecież ja tego nie założę - podniósł koszulkę zrobioną z chyba firanki- Chcesz?
-Harry to jest na mnie dużo za małe- usiadł obok sterty ubrań- ale można tego odpowiednio użyć- mruknął
-Użyć?- Jasnowłosy chłopak aż pokręcił głową nie mogąc uwierzyć jak niewinny może być 15 latek
-Jasne. Może jakiś klub.. znam kilka takich dość dobrych- uśmiechnął się- Dasz się zaprosić?
-Nigdy nie byłem w takim miejscu. Wolno nam tam wchodzić?- Zawsze jako Złoty Chłopiec musiał się pilnować i nigdy nie potrafił się dobrze wyluzować, zawsze był obserwowany. Nawet bardzo i dopiero niedawno zdał sobie z tego sprawy.
-Pewnie że tak- Draco nagle miał pewny plan. Jeśli jego ojciec ma zamiar bawić się z Harry'm  w kotka i myszkę to jego sprawa ale musi mieć świadomość że chłopak jest bardzo atrakcyjny i Lucjusz może mieć konkurencje, nawet dużą- To jak idziemy wieczorem?
-Jeśli jesteś pewny- Harry przekonywał się do pomysłu przyjaciela i zaczynał mu się coraz bardziej podobać. Potrzebował przerwy od tego wszystkiego i chyba żaden z jego starych znajomych nie byłby w stanie tego zrozumieć
-To szykuj się... albo zaczekaj pomogę ci z tym- on sam już był ubrany do wyjścia  a znajomi mogą zaczekać i na pewno zrozumieją.

Harry czuł się dość dziwnie. Miał na sobie czarne skórzane spodnie tak ciasne że ledwo mógł chodzić i ciemno zieloną koszulkę z siatki niewiele nad pępek.  Nie podobało mu się to zbytnio, za to buty były wspaniałe, ze smoczej skóry i gdy padły na nie światło odbijały się łagodnym blaskiem. Włosy raz w życiu ułożone opadały mu niemal do ramion. Ciemne i tak piękne jak nigdy by sobie tego nie wyobraził.
Mimo to przy Draco wyglądał źle. Przynajmniej on tak uważał. Przyjaciel bowiem był ubrany na niebiesko. Jego blada cera i jasne włosy komponowały się z jego ubraniem  lepiej niż wspaniale.
-Co tam?- Zapytał Draco tuż przed wejściem do klubu
-Nie nic- zarumienił się- Znaczy przy tobie wyglądam okropnie
-Oj nie prawda- objął go po przyjacielsku- po postu mamy inny typ urody. O jest Blaise już czeka. Gotowy?
-Bardziej nie będę- uśmiechnął się do niego
-No w końcu- ciemno skóry chłopak wcisnął się między nich i wprowadził do środka.
Harry nigdy jeszcze nie był w takim miejscu i mimo że był zaskoczony bardzo mu się tu podobało. Draco specjalnie nie wybierał klubu gejowskiego  żeby nie spłoszyć młodszego chłopaka no  i on też chciał się dobrze bawić. Mimo wszystko było tu wiele par męsko-męskich.
-I jak?- Zapytał Blaise. Przyjaciel wcześniej uprzedził go o swoich planach i po pierwszej fali szaleńczego śmiechu zgodził się mu pomóc. Tylko nie mógł  sobie wciąż jakoś wyobrazić Lucjusza zabiegającego o nastolatka. Mimo że Harry był wprost wspaniały. Zwłaszcza teraz.
-Inaczej niż się spodziewałem- był im wdzięczny że tak o niego dbają i pokazują mu inną  stronę życia- Ale podoba mi się
-Więc chodź na parkiet- Draco nie miał oporu tańczyć z mężczyzną, no i Harry na prawdę był piękny. Na prawdę piękny.

Lucjusz szedł do sypialni ukochanego. Nie było go cały dzień i okropnie stęsknił się za jego towarzystwem. Miał też dla niego małą niespodziankę.
Nie spodziewał się tylko że o tak późnej  porze nikogo tam nie będzie. Zmartwił się przez chwilę ale stwierdził że może przecież być u jego syna.
Tam też się udał.
Niestety i tam nie było nikogo. Miał już wychodzić gdy zauważył na stoliku  obok ozdobnego lustra karteczkę.

                                           Tato ja i Harry wybraliśmy się do "FANTAZJI" uznałem że potrzebuje trochę zabawy. Będziemy nad ranem.

Zagotowało się w nim. Nie wiedział że i Draco będzie przeciwko niemu. No i ci wszyscy ludzie obłapiający w tańcu jego chłopca.
Nie miał czasu do stracenia.

Klub był tłoczny i duszny. Nie mógł dostrzec ani syn ani ukochanego i na prawdę martwił się że coś złego może się stać. Wiedział że był zazdrosny i nie miał podstaw ale nie mógł się powstrzymać.
-Pan Malfoy?- Odwrócił się i zobaczył przyjaciela Draco
-Blaise. Co tu robisz?- Zapytał zaskoczony
-Jestem tu z Draco- chłopak uśmiechnął się na widok miny mężczyzny. On sam dawno zdeklarował się jako gej ale Harry mimo że śliczny nie był w jego typie.
-Możesz mnie do niego zaprowadzić...miał  zostać w domu- Lucjusz zmieszał się i miał nadzieje że chłopak tego nie zobaczy. Mylił się jednak i przyjaciel jego syna miał coraz lepszy  ubaw.
Zobaczyli Harrego, Draco na jednaj z sof przy ścinie. Ale nie byli tam sami. Obok mniejszego chłopca siedział jakiś mięśniak.
I to już zagotowało jego krew ale gdy zobaczył że żaden z nich nie jest zadowolony z nowego towarzystwa wściekł się jeszcze bardziej.
-Tu jesteście- uśmiechnął się i miał nadzieje że syn załapie jego plan. Miał szczęście bo Draco w lot pojął co się dzieje
-Lu w końcu- wstał by zrobić mu miejsce. Harry zaskoczony na chwilę zapomniał o nieproszonym gościu i przyglądał się temu co się dzieje- Harry ja wiem że jesteś na niego....- chłopak nie dokończył jednak bo gdy mężczyzna położył przyjacielowi rękę na kolanie jego ojciec nagle zaczął poruszać się w oka mgnieniu i wziął go w ramiona. Nie chciał go całować, nie w taki sposób. Ale musiał zaznaczyć swoje terytorium. Dlatego polizał mu szyję i nie przestawał go obejmować.
Harry był okropnie zdziwiony i chciał się szybko uwolnić z tej dziwnej sytuacji. To wcale nie było miłe być obejmowanym przez niemal nieznajomego mężczyznę zwłaszcza po tym co się stało. Zaczął się nawet wyrywać. To że Lucjusz mu się podobał nie znaczyło że tego chciał. Nie w ten sposób.
-Spokojnie chcę cię tylko od niego uwolnić- szepnął i odsunął się- Wybacz mi kochanie- powiedział głośno- wiem że nie byłem ostatnio....
-Już ci wybaczyłem- uśmiechnął się do mężczyzny delikatnie i odebrał mu dech. Nieproszony gość ulotnił się jak mgła.
-Idziemy- Lucjusz nagle znów stał się zimny i zły- Draco ty masz szlaban. Blaise nie wiem czy twoja matka będzie zadowolona że jesteś w takich miejscach. Harry... po prostu idziemy- na ukochanego nie potrafił się złościć. No i nie był ani jego rodzicem ani opiekunem. Nie chciał też żeby tak o nim myślał
-Tato- jęknął jego syn
-Porozmawiamy w domu- objął ich wszystkich i znaleźli się w salonie.
-To ja już pójdę- Blaise wszedł do kominka i po paru sekundach już go nie było
-Harry idź do siebie- nie mógł na niego patrzeć. Był taki wspaniały, taki sexowny że to aż bolało
-Przepraszam- zwiesił smutno głowę i odszedł zanim Lucjusz  mógł coś powiedzieć.
-Słowo którego szukasz to dziękuję- Draco usiadł na fotelu
-Za to że go narażałeś? Za to że ubrałeś jak tanią dziwkę? Za to że.... Wiesz co do niego czuję- i on też opadł na siedzenie
-To coś zrób za kilka tygodni zaczyna się szkoła i ktoś ci go sprzątnie z przed nosa. Znam kilku takich....
-Robisz to specjalnie prawda?- Zapytał Lucjusz podejrzliwie
-Po części- wstał- Za moje urodziny a po części bo jesteś moim ojcem i chce twojego szczęścia jakkolwiek dziwnie by ono wyglądało- wyszedł.
A Lucjusz musiał się napić, najlepiej upić i to porządnie.

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 5

Lucjusz nie mógł uwierzyć w to co widzi.
Po kolacji on i Harry rozmawiali jeszcze przez długi czas. Chociaż i tak nie potrafił skupić uwagi na żadnym   poruszanym temacie i nawet na torturach nie byłby w stanie podać o czym rozmawiali, bo wpatrywał się w ukochanego chłopca. Wyglądał ślicznie, zwłaszcza gdy zwinął się jak kotek w dużym fotelu i owinął kocem, bo wieczorem zrobiło się dość zimno.
A w końcu, gdy musiał wyjść na chwilę i wrócił po niespełna pół godzinie zobaczył, że ukochany śpi w tym właśnie fotelu. Widać mu było tylko głowę, rozrzucone włosy opadły na blade małe policzki i powieki.
-Prześliczny- jęknął mężczyzna i podszedł do niego. Dopiero teraz zauważył, że spodnie chłopca leżą złożone na pufie obok. Przełknął ślinkę i wyciągnął rękę ku ukochanemu. Potrzeba dotyku była zbyt silna. Serce waliło mu jak opętane, spocił się. Nawet  gdy był nastolatkiem nigdy tak go nie trafiło.  Chłopiec był nie tylko śliczny ale i mądry, odważny oraz zabawny. Byłby wspaniałym mężem, wspaniałym kochankiem to ostatnie oczywiście tylko przewidywał.
Gdy tylko dotknął bardzo delikatnie jego policzka, Harry nagle złapał go za rękę i przytrzymał przy swojej ciepłej skórze.
-Harry... malutki...- musiał go obudzić bo nie wytrzyma.  Jego członek zaczął pulsować. Zrobiło mu się okropnie gorąco
-Nie teraz- szepnął chłopiec nie przerywając spania. Musiał śnić o czymś przyjemnym, bo uśmiechał się ślicznie. Lucjusz przez chwilę nawet zaczął się zastanawiać czy nie śni o jakimś chłopaku ze szkoły. To bardzo mu się nie spodobało. Jako Malfoy był przyzwyczajony do tego że dostaje wszystko czego chce. I tym razem na pewno też tak będzie. Tylko czekanie go dobijało. Miał nadzieje że plan się powiedzie, inaczej może być źle.
-Maluszku... skarbie....- Mężczyzna spróbował raz jeszcze obudzić ukochanego. Nie ręczył za siebie gdyby musiał tak zostać. Taki kuszący, ciepły i uległy- Harry...- to jednak nic nie pomogło. I Lucjusz tylko westchnął, po czym wziął chłopca na ręce i zaniósł do własnego łóżka.
Koc opadł z ciałka chłopca i mógł podziwiać szczupłe blade uda ukochanego. Severus i Draco mieli rację; wyglądał jak wychudzony, zwłaszcza z bliska.
Dopiero teraz  mógł go dokładnie obejrzeć. Zobaczył blizny po cięciach których nikt wcześniej nie zauważył, bo kto sprawdzałby wnętrze jego ud. Raz jeszcze pochylił się i  dotknął go znów delikatnie i ostrożnie, ale gdy jego szczupłe palce dotknęły jakiejś wyglądającą na nową bliznę, Harry zadrżał i Lucjusz musiał się odsunąć.
Chciałby tak stać przez całą noc ale nie mógł. Wiedział, że nie ma aż tak silnej woli. A gdy chłopiec przekręcił się na plecy koszula w którą był ubrany podjechała mu do góry i mężczyzna zobaczył małe bokserki. Bardzo dokładnie mógł obejrzeć sobie zarys penisa. I to była jego wskazówka do wyjścia.
Okrył go jeszcze kocem i wyszedł. Na dzisiejszą noc znajdzie inne schronienie.

-I jak poszło?-w bibliotece znalazł Narcyzę. Gdyby ktoś ją teraz zobaczył nie poznałby tej zwykle zimnej i  opanowanej kobiety. Teraz leżała na sofie, machała nogami, miała zaróżowione policzki i czytała jakąś mugolską powieść, prawdopodobnie fantasy, bo był to jej ulubiony gatunek. Długie włosy opadały jej na plecy.
-A co miało pójść?- Usiadł i nalał sobie kieliszek wina.
-Kolacja z twoim małym skarbem- wstała i nawet zachichotała cicho.
-Dyrdymały- syknął, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu, bo tak na prawdę był jej bardzo wdzięczny. Wieczór był wspaniały- Severus w domu?
-Nie, został wezwany do szkoły... Dumbledore chyba już wie że Harry uciekł.
-Nie dostanie go tu- Lucjusz tego był pewny nawet jeśli musiałby zabić.- Chyba trzeba sprowadzić twojego kuzyna.
-Też o tym myślałam, ale wiem jak bardzo porywczy jest Syriusz- westchnęła.- Dlatego lepiej będzie zwrócić się do jego wilka....
-Zawsze się zastanawiałem czy to prawda- przerwał jej mężczyzna.
-W połowie, ale wiesz jak bardzo gardzę plotkami- puściła mu oko.
-Och oczywiście i nic nie knujesz- pokiwał głową.
-Lu kochanie, robię to dla twojego dobra. Nie chcę żebyś cierpiał, należy ci się szczęście takie jakie ja znalazłam- usiadła obok niego.- A jeśli chodzi o Syriusza i Remusa to oni są razem, kochają się bardzo, ale tam jest jeszcze jedna osoba.
-Interesujące- uniósł brew
-Fenrir- uśmiechnęła się.- Cała trójka jest razem od lat...z tą okropną przerwą- zawsze żałowała tego, co stało się z jej ukochanym kuzynem. Zawsze bardzo chciała coś dla niego zrobić, ale nie wiedziała co.
-Więc napisz do wilka... ale mówiąc szczerze może lepiej do Lupina
-Tak zrobię- pocałowała go w policzek i zostawiła samego.

Harry zaczął się budzić bardzo powoli i mimo tego, że był u Malfoy'ów bardzo krótko był pewny, że nie obudził się w sypialni którą mu przydzielili. I zaczął sobie przypominać kolacje z Lucjuszem i to jak bardzo mu się spodobał tuż po wyjściu z pod prysznica. Zarumienił się mimowolnie i ukrył twarz w miękkiej zimnej poduszce.
Nagle zerwał się niemal na równe nogi. To sypialnia mężczyzny. Obejrzał się dokładnie ale wszystko było na miejscu, mimo to serce waliło mu jak oszalałe. Lucjusz okazał mu serce, przyjął do siebie a on zaczyna się zachowywać jak głupi rumieniąc się jak dzieciak i wyobrażając sobie nie wiadomo co.
Wstał i w tym momencie drzwi się otworzyły.
-Harry?- Zapytał Lucjusz od progu.- Już nie śpisz?
-Nie... i przepraszam że tak....- zaczął, ale zdradliwy rumieniec zaczął pokrywać jego policzki i szyję.
-Nie ma za co- uśmiechnął się.- Byłeś zmęczony, więc usnąłeś i możesz tu zostać jeśli chcesz
-Nie to pa... twoja sypialnia.
-I chcę żebyś został- mężczyzna zamilkł gdy tylko to powiedział, zabrzmiało to okropnie dwuznacznie i on sam się zmieszał. Nie chciał spłoszyć chłopca.
-Może kiedyś- szepnął Harry patrząc w dywan,- Gdzie mój pokój?- Zapytał po chwili ciszy.
-Zaprowadzić cię?- Lucjusz bardzo chciał wymazać tą dziwną krótką wymianę zdań która nie powinna mieć miejsca, nie teraz, to za wcześnie na takie sprawy.
-Nie trzeba- w końcu na niego spojrzał.- Po prostu już pójdę.
-Dwa piętra niżej 4 drzwi po lewej.
-Dziękuję- ominął mężczyznę i wyszedł. Dopiero na korytarzu usiadł na zimniej posadce i zaczął oddychać głęboko. Tego się nie spodziewał, to  było takie dziwne. Przy nikim się tak nie zachowywał.

Z drugiej strony drzwi Lucjusz przeżywał to podobnie. Usiadł na łóżku na którym jeszcze przed chwilą spał  ukochany. Wciąż jeszcze pięknie tu pachniało. Jednym ruchem ręki pozbawił się ubrania i położył w miejscu gdzie leżał Harry. Ciepłe miejsce działo na wszystkie jego zmysły. Był niewyobrażalnie twardy ale też zapach ukochanego był też kojący. Położył się na boku, wtulił twarz w jeszcze ciepłą poduszkę i zamknął oczy.
Tęsknota była okropna ale też dawała mu nadzieje na to że wszystko się uda i on też będzie szczęśliwy. Z tymi myślami zasnął.

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 4

Lucjusz obserwował przyjaciół syna i ukochanego z okna swojego gabinetu.
Harry na miotle wyglądał jeszcze wspanialej niż normalnie. Ciągle był zdziwiony że jest sam. Nie mógł zrozumieć dlaczego nikt nie widział jaki jest na prawdę.

-Lucjuszu- do pomieszczenia wszedł Severus- Wiesz że Harry  to jeszcze dziecko?
-Wiem... wiem- westchnął odwracając się do przyjaciela- Ty i on macie jakąś tajemnice prawda?
-Lu...- Mistrz Eliksirów usiadł na fotelu- Pamiętasz jak było w szkole ja i James nasza nienawiść
-Nie to znowu- nalał im obu do kieliszków jakiegoś mocnego alkoholu
-To jest ważne- uśmiechnął się i upił trochę- Snape  nie był moim ojcem... mama i ojciec Potter'a byli razem. Jego matka wiedziała o tym. Wszyscy troje byli razem. To zresztą nie ważne- jeszcze  jeden łyk- James i ja byliśmy przyrodnimi braćmi. Ja miałem żal do niego że mieszkał z rodzicami a on... sam już nie wiem
-Harry to twój bratanek. Ale skąd on o tym nie?- Tego jasnowłosy mężczyzna nie mógł zrozumieć- nawet ja nie wiedziałem a podobno jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi
-Harry dużo w tamtym roku przeżył, dużo zrozumiał. No i jeśli plotki są prawdziwe to on i panna Granger użyli w trzeciej klasie użyli Zmieniacza Czasu i coś poszło nie tak. Obaj o tym wiedzą...
-To niezły z ciebie wujek!- Lucjusz nagle krzyknął wściekły gdyby przyjaciel coś wcześniej zrobił
-Nie mogłem!- I on się zezłościł- Dumbledore....
-Wybacz- podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu- I tobie musiało być ciężko
-Było. Wiesz przed śmiercią James znalazł mnie i rozmawialiśmy. Niestety było za późno, przyrzekłem mu jednak że go obronie, że będę strzegł jego syna- ukrył twarz w dłoniach- i zobacz jak mi to wyszło- roześmiał się gorzko
-Teraz masz szanse. Severusie ja na prawdę go kocham...
-Wiem. Tylko nie wiem czy to pochwalam no i nie tylko ja będę przeszkodą
-Tak. Harry jest jeszcze taki młody i na pewno...- nie potrafił skończyć bo sama myśl o tym że ktoś mógłby mieć jego ukochanego. Zdobyć w sposób jaki on go pragnął.
-Miałem na myśli Black'a- uśmiechnął się wrednie do przyjaciela i wstał
-O...- Lucjusz nawet o tym nie pomyślał, ale Severus miał racje. Syriusz może być dużym problemem, chociaż z drugiej strony mężczyzna był daleko i miał czas żeby uwieść chłopca.

Harry ze zdziwieniem stwierdził że przyjaciele Draco przyjęli go bardzo dobrze. I byli wspaniałym towarzystwem. Zapomniał niemal o tym co stało się w domu wujostwa, no i gra była wspaniała dużo szybsza i ostrzejsza niż w szkole. Jednocześnie czuło się że gra z przyjaciółmi.
Bawił się świetnie ale po jakimś czasie zaczął robić się bardzo głodny. Oddalił się więc dyskretnie i wszedł do domu Malfoy'ów bardzo niepewnie nie chcąc się tu zgubić ani robić nikomu problemów.
No i krążył tak już chyba godzinę po ogromnych korytarzach, zaglądając do niezliczonych pomieszczeń. Nie spotkał jednak nikogo w postacie na portretach albo były nieobecne albo spały więc i z nich nie miał żadnej pomocy.
Najgorsze było to że nie mógł również znaleźć drogi powrotnej. Ssało mu w żołądku i kręciło w głowie. Postanowił jednak pójść jeszcze za  jeden zakręt
-Harry co tu robisz?- Zapytała Narcyza na którą nagle wpadł
-Zgubiłem się...- przyznał ze smutkiem w głosie
-Nie martw się ja czasem też się tu gubię- uśmiechnęła się do niego- Czego szukasz?
-Kuchni... jestem okropnie głodny- na potwierdzenie jego słów oboje usłyszeli że chłopcu zaburczało w brzuchu
-Zaczekaj tu- popchnęła go delikatnie w stronę jakiegoś pomieszczenia- powiadomię skrzaty
-Nie chcę robić problemu- zarumienił się
-Żaden problem- uśmiechnęła się i odeszła a Harry niepewnie wszedł do pomieszczenia. Które okazało się jakąś sypialnią urządzoną ze smakiem w błękitnych kolorach. Chciał wyjść ale Narcyza powiedziała że powinien tu poczekać. Nie wiedział dokładnie co powinien zrobić. W końcu jednak postanowił usiąść na fotelu przy oknie.
Nie miał pojęcia że w łazience przylegającej do sypialni brał właśnie prysznic Lucjusz. Po paru minutach wyszedł tylko w ręczniku. Długie włosy opadały mu na plecy. Pięknie umięśniona klatka piersiowa wciąż jeszcze wilgotna od wody. Nie wiedział że nie jest sam i już miał zrzucić z talii ręcznik gdy jego wzrok padł na jego ulubiony fotel.
-Harry?- Zdziwił się mężczyzna. Chłopak odwrócił się gwałtownie i aż odskoczył do tyłu gdy zobaczył Lucjusz, niemal nagiego z mokrymi włosami.
-Ja..ja przepraszam- zarumienił się okropnie i spuścił wzrok żeby nie patrzeć na niego- Narcyza poprosiła żebym tu zaczekał....
-Nic nie szkodzi- uśmiechnął się Lucjusz ale w myślach układał plan tortur żony. Bardzo bardzo bolesnych- Czy coś się stało?- Zapytał po chwili gdy już wyczarował jakieś ubranie. Przecież ta sytuacja  nie była ani komfortowa ani bezpieczna dla żadnego z nich. Widział że podoba się chłopcu i to dało mu nadzieje ale też okropnie go podnieca.
-Nie.. chciałem po prostu coś zjeść i zgubiłem się. Narcyza poprosiła żebym tu poczekała i przyśle mi coś...
-Więc zaczekaj- podszedł do niego- Jak się grało?
-Bardzo dobrze. Lucjuszu.... wiem że tyle dla mnie zrobiłeś a wcale nie musiałeś dlatego nie powinienem o nic więcej pytać ale czy mogę napisać do Syriusza że jestem tu bezpieczny?- Mężczyzna bał się tego. On i Syriusz nigdy nie potrafili się dogadać a teraz gdy chciał jego chrześniaka. Będzie musiał coś z tym zrobić.
-Oczywiście że tak- musiał grać, no i każdy uśmiech na twarzy ukochanego był nagrodą.
Nagle pojawiło się jedzenie i jak Lucjusz przypuszczał były dwie porcje. Narcyza tego pożałuje nawet nie będzie wiedzieć kiedy i jak.
Harry jednak uśmiechnął się
-Zapraszam na kolacje- roześmiał się i zabrał za jedzenie
-Z przyjemnością- gdyby tylko mogli jeść tak zaraz po wyjściu z łóżka. Po nocy kochania się. O tym marzył tylko że nie do końca wiedział jak to zrobić. Bo wiedział że to będzie trudne, z tego co wszyscy mu mówili to nawet bardzo.
Harry wciąż miał przed oczami nagi tors mężczyzny. Już dawno przekonał się jacy mężczyźni się mu podobają. I Lucjusz był niemal idealny ale był ojcem jego przyjaciela, i na pewno nie byłby nim zainteresowany w żaden sposób.Mimo że nie dał tego po sobie poznać jego towarzysz zorientował się że chłopiec posmutniał i to wcale mu się nie podobało ale on zrobi wszystko żeby to się nie powtórzyło.
Miał już nawet dobry plan i zacznie go realizować w tej chwili.

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 3

Harry patrzył jak ogromna wanna napełnia się wodą i nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu.
W tamtym roku przeżył piekło, które w końcu otworzyło mu oczy. I to wszystko dzięki Draco. W tamtym czasie nawet Hermiona się od niego odsunęła, chociaż ją mógł trochę zrozumieć. Przynajmniej na początku. Bolała go zdrada Ron'a i to jak mało osób mu uwierzyło.  I to tych których uważał za przyjaciół i znajomych. Pomoc przyszła nieoczekiwanie.

-Potter co tu robisz?- Draco Malfoy zdziwił się gdy zobaczył drobnego chłopca na szczycie Wieży Astronomicznej tuż po północy w Święto Duchów, przecież powinien bawić się z resztą Gryfonów wznoszących toasty na cześć najmłodszego reprezentanta szkoły
-Odejdź Malfoy- Harry bardzo chciał żeby jego głos brzmiał pewnie ale złamał się od płaczu który już od kilku godzin go dławił
-Co jest?- Jasnowłosy chłopak usiadł obok. Nie tego się spodziewał.  Owszem nie był idiotom i wiedział, że Potter nie jest taki jak mówią niektórzy, ale żeby aż tak. Teraz zapragnął , żeby był tu wujek, jest w tym lepszy i ma doświadczenie.
-Ponabijaj się masz 3 minuty- warknął Harry podnosząc głowę. Draco dopiero teraz zobaczył łzy na ślicznej twarzy. Nie był gejem ale chłopak miał bardzo dziewczęcą urodę i mógł rozumieć tych którym zawróci głowę
-Czemu maiłbym to robić?- Westchnął- Myślisz że uważam że sam się do tego zgłosiłeś? Potter...Harry turniej niebezpieczny. Nawet dla starszych uczniów, mój ojciec najpierw się ucieszył że zmienili zasady a później i tak mi zakazał- w zasadzie nie wiedział czemu mu to mówi ale nie chciał żeby więcej płakał. Nie lubił niczyich łez. A Harry od jakiegoś czasu z daleka oczywiście im więcej prawdy się o nim dowiadywał wzbudzał w nim uczucia opiekuńcze
-Na prawdę?- Zdziwił się Grygon
-Pewnie. I wiem że to nie ty- uśmiechnął się- Nikt nie jest taki głupi
-Dzięki...to dziwne ale dzięki wiesz nawet Ron mi nie uwierzył...
-Mówiłem ci że Wiewiór nie jest dla ciebie przyjacielem- Draco wiedział że teraz przesadził ale ku jego zaskoczeniu Harry nie powiedział nic na obronę 
-I chyba masz rację...Malf...Draco ja wiem o czymś, znaczy jeśli chodzi o Severusa- zagryzł wargi i nagle zrozumiał co ojciec w nim widzi mimo że było to bardzo dziwne i trochę obleśnie Harry był młodszy od niego o całe pół roku
-Cóż takiego?- Bo co mógł takiego wiedzieć
-To mój wujek- szepnął cicho patrząc w zimny marmur-
-Że jak?!- Draco podniósł się nagle. Severus jest jego chrzestnym, ukochanym jego matki i nie powiedział mu czegoś takiego. To było bardzo dziwne
-On o tym nie wie... Czemu ja ci to mówię?- Przerwał nagle- Muszę już iść... Nie mów nikomu. Zapomnij że mnie tu widziałeś- i zniknął chłopakowi z oczu.....

-Harry, Harry- stał przed nim zatroskany Lucjusz

-T..tak- odzyskał głos po kilku chwilach
-Wszystko dobrze?- Zapytał mężczyzna kucając przed chłopcem na mokrej posadce
-Tylko wspominałem. Pierwszą rozmowę z Draco- uśmiechnął się- Pana syn był mi bardzo pomocny w tamtym roku
-Lucjusz, żaden pan- tak bardzo chciał go pocałować- Dobrze że się dogadujecie. Powiedz czy czegoś potrzebujesz?
-Nie, mam wszystko czego potrzeba- zarumienił się słodko i Lucjusz musiał dotknąć jego policzka, na szczęście ciemny kosmyk upadł ukochanemu na twarz i miał pretekst żeby go dotknąć
-Niczego nie zabrałem... miałem czas tylko na to żeby zabrać ciebie
-Nie szkodzi... kupie coś na Pokątnej- Harry bardzo chciał się wykręcić. Mężczyzna tylko westchnął. To będzie bardzo trudne. Widać było, że chłopiec nie jest przygotowany do rozpieszczania a to bardzo niedobrze. Chciał to zmienić.
-Nie ma mowy. Cysia wybiera się na zakupy i na pewno będzie cię nagabować w tej sprawie a wierz mi tego nie chcesz- uśmiechnął się do niego- Daj nam sobie pomóc
-No... znaczy- zaczął się plątać- przydałoby się... może trochę ciuchów... jeśli można....- rumienił się ciągle i patrzył w podłogę
-Oczywiście- mężczyzna był zadowolony z niewielkiego postępu- Zostawię cię teraz i miłej kąpieli- wstał ale nie potrafił wyjść. Wiedział że Harry za chwilę zacznie się rozbierać. Już miał rzucić na siebie zaklęcie maskujące gdy nagle zdał sobie sprawę że tak nie można, że nie chce go zdobywać w ten sposób. Chłopiec jest dla niego zbyt ważny.
Mimo wszystko sama myśl o tym prawiła że jest tak bardzo twardy, że musiał pójść do swojego specjalnego pokoju żeby sobie ulżyć. Musiał, mimo że później zwykle czuł się winny. Nie powinien tak kochać młodego chłopca nie ważne jak ślicznego i kuszącego.

Severus Snape nie mógł się skupić na pracy. Obecność Harrego Pottera w tym domu działała na niego niemal destrukcyjnie. Lepiej było udawać że niczego nie wie gdy widzieli  się tylko w szkole, gdy zachowywał pozory. Owszem w tamtym roku rozmawiali, zdobył się nawet na trochę szczerości ale teraz był po prostu za blisko.  Wiedział, że będzie musiał do niego pójść i raz na zawsze wszystko z nim wyjaśnić. Nie ważne jak bardzo będzie to trudne i nie przyjemne.

Harry ubrał stare rzeczy Draco i przyglądał się sobie w lustrze. Wyglądał śmiesznie. Do tej pory jakoś nie zwracał uwagi na to jak mały i szczupły jest na prawdę. Teraz zaczęło go to złościć, przecież z takim wyglądam nikt nie będzie go chciał nawet jeśli on w końcu pomyśli o sobie i swoim szczęściu a nie tylko o walce, która na dodatek wydawała mu się całkiem beznadziejna
-Harry- Do pokoju wszedł Draco- potrzebujemy jeszcze jednego zawodnika idziesz?
-Do twoich znajomych?- Zaniepokoił się nagle
-Oczywiście i nie martw się oni wiedzą... możesz być szukającym- dodał jeszcze
-Nie musisz mnie prosić dwa razy- dodał jeszcze i wyszedł za Draco. Może tu w końcu poczuje się jak w domu.